Moje WAKACJE rozpoczęły się odwiedzeniem tego świętego miejsca z prośbą, aby były udane i bezpieczne...
Zaraz po powrocie do Bełchatowa wsiadłem w autobus i frrr...
prrr... nie było mi zbyt wygodnie, więc zaraz się przesiadłem w MZKę...
Tuż za miastem brzydka pogoda, deszcz za oknem, krople coraz to więKSZE!!!
Ale za 15 minut OCH I ACH, sami widzicie...
Za oknem było widać piękne...
...piękniejsze...
...najpiękniejsze zakątki!
Ale skończyła się jazda MZKą, więc trzeba było znaleźć coś innego, złapałem taryfę... (jestem tam na górze)
...i taka okazja też była, mniej zmechanizowana
...ale samolot miał za niedługo odlecieć, więc trzeba się było pośpieszyć...
...no i w końcu się udało, POLECIAŁEM!!!
Osiągnałem Gasherbrum, na który wjechałem sankami!!!!!!!!!!
Po przylocie do "Polski" doczekałem się upragnionej, prawdziwie swojskiej kiełbaski...
...naprawdę dobrze dopieczonej... (kucharką była kobieta)
Zobaczyłem prawdziwie POLSKĄ SARDYNKĘ wygrzewającą się w słońcu...
...polskie kwiaty...
...i te mniej polskie, bo ku... znaczy kaktusiane...
Polskie kobiety (kucharki) ma się rozumieć...
...prawdziwie polskich, przystojnych, muskularnych, opalonych facetów...
...facetów x2...
...muchę uciekającą przed złocistym lejącym się browarem, mmmm...
...później przeszliśmy do interesów...
...jak to przy w interesach bywa, któryś któregoś wyprowadził z równowagi i zamachnął się ręką, że...
...że, że... re re kum kum, żabki kumkają...
...a kobiety tylko jedzenie i jedzenie...
...i śmiech w oczach dziecka widzący takie właśnie rzeczy...
...brak jedzenia, koniec historii, ale nie WAKACJI!!!!!!!!!!